- Chyba żartujesz... - wydusiła Step z niedowierzaniem.
- Chciałabym. - schowałam twarz w dłoniach i wypuściłam głębokie westchnięcie. Kiedy podniosłam głowę dziewczyna powoli okręciła się na krześle przy biurku, a na jej twarzy malowało się głębokie zamyślenie.
- No i co zamierzasz zrobić? - ponownie zwróciła się z pytaniem.
- Nie mam wielkiego wyboru i tak mam już przesrane.
Schowałam twarz w poduszkę i z całej siły krzyknęłam.
- Może nie będzie taki zły, jak sądzisz?
- C..co? - potrząsnęłam głową, jakbym starała się pomieścić tam wszystkie informacje.
Na kilka sekund zapanowała grobowa cisza.
- Tak naprawdę nikt nie zna Harrego. Widocznie wpadłaś mu w oko, Ness. A jeśli nie chcesz to po prostu możesz mu odmówić. - powiedziała biorąc dużego łyka gorącej czekolady.
- Mam odmówić NIEBEZPIECZNEMU? Wtedy byłabym skazana już tylko na śmierć! - Zakryłam tym razem twarz w dłoniach. Byłam zrezygnowana i zrozpaczona.
Może nie będzie tak źle. Mam tylko zbliżyć się do JEGO rodzinki i udawać JEGO dziewczynę. No co może się takiego stać?!
- Nie będzie tak źle, dasz radę! - starała się mnie uspokoić, ale coś w jej głosie mówiło mi, że wcale nie była o tym przekonana.
***
Przeciągnęłam waniliową, obcisłą sukienkę przez moje uda i dalej w górę ciała. Idealnie weszła na moje niezbyt zgrabne ciało, chociaż kupiłam ją jakieś dwa lata temu i muszę przyznać, że ciągle wygląda całkiem nieźle. Odsłaniała trochę nogi i akurat tyle, ile bym sobie życzyła dekoltu.
Nienawidziłam sukienek i to już od najmłodszych lat. Pamiętam jak mama założyła mi białą, jedwabną sukieneczkę w czerwone różyczki. Tak bardzo byłam na nią zła, za ubranie mnie w nią, że pocięłam tkaninę na drobniutkie kawałeczki. Ale skoro Pan Niebezpieczny ostrzegł mnie, że mam ubrać się elegancko postanowiłam założyć ją ten jeden raz.
Zdjęłam z włosów opasającą je frotkę i przeczesałam palcami długie fale spadające mi po plecach. Starałam się okiełznać mocno kędzierzawe pasemka, ale w ostateczności się poddałam.
Usiadłam tuż przed swoją toaletką w momencie, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Chwilę później się uchyliły.
- Ness! - w moim małym domu zabrzmiał donośny głos mamy.
- W pokoju! - odkrzyknęłam nakładając błyszczyk na usta.
- Wychodzisz? - zapytała starannie mnie skanując.
Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej czarne szpilki.
- No tak.
- Z chłopakiem? - dopytywała dalej.
- Tak, mamo. Przestaniesz? - zaczęła mnie denerwować.
- Przecież nic nie mówię.
Miałam jeszcze 5 minut do przyjazdu Harrego. Towarzyszyło mi uczucie, jakby moje serce miało zaraz stanąć. To było okropne. Czułam się jakbym miała iść do odpowiedzi, albo czekać na zatrważające wyniki egzaminu.
W pewnym momencie usłyszałam samochód parkujący na podjeździe mojego domu. Wyjrzałam na zewnątrz, zerkając zza zasłony w moim pokoju. Z pokaźnego, ciemnego wozu wysiadł Harry. Po chwili widziałam jak wspina się po schodkach prowadzących do moich drzwi wejściowych. Szybko chwyciłam marynarkę wiszącą w mojej szafie, nie fatygując się odłożeniem wieszaka, który spadł, na swoje miejsce. W pośpiechu naciągnęłam buty z myślą, że im szybciej całe to spotkanie się skończy, tym lepiej.
- Chyba ktoś po ciebie...
- Wiem!- bąknęłam w pośpiechu.
Nie chciałam być niemiła, ale cała sytuacja działała mi na nerwy. Niechętnie zwlokłam się ze schodów, by ujrzeć Niebezpiecznego w ciemnym, bardzo dobrze dopasowanym garniturze i białą koszulą. Jego złośliwy uśmieszek pokazał dwa dołeczki w jego policzkach, natomiast zielone oczy ukazały cień zadowolenia nie wiadomo dlaczego.
***
Podróż przebiegała w kompletnej, niezręcznej ciszy, nie licząc tych ciągłych telefonów, które zaczynały mnie denerwować. Miał spokojny wyraz twarzy, ale nadal nie mogłam odczytać z niej żadnej emocji. Jego oczy ciągle zwrócone były przed siebie, aż do momentu, kiedy dotarliśmy na drogę piaskową, która skrywała zza gęstą puszczą leśną ogromną bramę. Ta cisza była dla mnie bardzo uciążliwa. W końcu postanowił ją przerwać.
- Wiesz dlaczego wybrałem ciebie, Panno Morgan? - jego pytanie mnie zaskoczyło. Jasne, że nie wiem. Odstaw mnie do mojego domu i daj mi spokój. Nadal mentalnie obrzucałam się pięściami, za to, że wsiadłam do tego samochodu.
- Ness. - poprawiłam go cicho - Nie mów do mnie po nazwisku.
Wzruszył ramionami i znowu zamilkł.
***
Dziwne przeczucie wypełniło mnie od środka, a serce wyraźnie przyspieszyło. Czułam za sobą jego obecność, kiedy otwierałam przed nim drzwi. Chwycił za mój nadgarstek i odsunął dłoń od klamki. Zdałam sobie sprawę, że wstrzymuję oddech.
Od kiedy on taki miły?
- Oddychaj. - usłyszałam zaraz przy uchu, a ciarki rozniosły się po całej długości kręgosłupa. Powoli otworzył przede mną drzwi, sięgając ponad moim ramieniem. - Jestem wyznawcą zasady, że kobiety mają pierwszeństwo, panno Morgan. - odsunął się na bok i gestem wskazał mi wyjście.
Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam przed siebie, ignorując, że znowu użył mojego nazwiska. W ciszy zaczerpnęłam głęboki oddech i ruszyłam przed siebie. Drzwi rozsunęły się gładko, a ja zostałam przywitana ciepłymi odcieniami przedpokoju. Było olbrzymie i przestronne. Pierwsze na co zwróciłam uwagę to wielki, kryształowy i cudnie świecący żyrandol zawieszony na suficie. W pomieszczeniu rozległ się stukot moich szpilek, odbijających się od marmurowej posadzki. Wokół kominka stały trzy szerokie kanapy, na których siedziały dwie pary, rozmawiające między sobą. Kiedy mnie dostrzegli, posłali mi przyjazne uśmiechy.
Poczułam się niepewnie, gdy jeden z mężczyzn zaczął skanować moje ciało od góry do dołu.
- Witajcie! Harry dużo mi o tobie opowiadał, Vanessa, tak?
Odwróciłam się. Przede mną stała piękna blond włosa kobieta, nienagannie ubrana.
- Tak, miło mi panią poznać. - uścisnęliśmy sobie dłonie.
Spojrzałam na Stylesa. Ten jego przewiercający na wylot wzrok... Nie miałam pojęcia jak miałam wytrzymać z nim cały wieczór. Byłam w jego towarzystwie dopiero jakieś trzydzieści minut i dwadzieścia pięć sekund, a już nerwowo skubałam paznokcie i przygryzałam wargę. Drań. Westchnął cicho i to była najbardziej szalona ekspresja, na jaką sobie pozwolił od momentu, kiedy tu wszedł.
- Usiądźcie. - odezwała się z szeroko uśmiechniętą buzią, jednak kiedy zajęliśmy miejsce w białej, mięciutkiej, skórzanej kanapie kobieta rozpłynęła się w powietrzu.
- Harry, to twoja dziewczyna? - odezwał się mężczyzna, który wcześniej bezczelnie mnie skanował.
- A co zazdrościsz? - przekręcił głowę w bok i popatrzył na mnie wyraźnie zaintrygowany.
Nieznajomy fuknął i upił łyk bulgocącego, przezroczystego trunku. Wyglądało na to, że pili szampana.
- Może... - uśmiechnął się.
- Masz ochotę na odrobinę szampana, Vanesso? - zapytał, wdzięcznie przemieszczając się w stronę barku z alkoholem. Z chłodziarki na wina wyjął jedną butelkę szampana i z powrotem ruszył w moją stronę.
- Czemu nie... - uśmiechnęłam się. Z ciekawością obserwowałam z jaką swobodą przemieszcza się po salonie. Po drodze chwycił jeszcze dwa kryształowe kieliszki i postawił je na blacie barku. .
Otworzył butelkę z hukiem i uśmiechnął się pod nosem, kiedy podskoczyłam nie spodziewając się wystrzału. Zaczerwieniłam się, a on nalał różowego, musującego płynu do naszych kieliszków.
- Masz. - podał mi trunek.
Wszyscy zgromadzeni dokładnie nas obserwowali.
- Kochanie... - powiedział przy moim uchu. Zadrżałam.
Upił mały łyk szampana, a ja powtórzyłam jego ruch. Smakował dziwnie, ale zaraz postanowiłam upić jeszcze więcej. Pociągnęłam łyk i nagle napój zaczął mi szalenie smakować.
- Opowiedz nam coś o sobie, Vanesso. - w końcu pojawiła się ta kobieta, która przywitała nas gdy weszliśmy do pomieszczenia.
- Jestem malarką... - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Oh... Mój mąż też malował, ale teraz kiedy bardzo choruje nie ma po prostu siły utrzymać pędzel w dłoni. - zauważyłam zmartwienie w jej zachowaniu. Widocznie bardzo go kocha.
- Przykro mi... - wyszeptałam.
Kobieta uśmiechnęła się i pociągnęła łyk czerwonego wina.
- Nie martw się tym, próbujemy wszystkiego żeby wytępić tego złośliwego raka. - powiedziała żartobliwym tonem, ale w głębi duszy wiedziałam, że kłamie.
- Skończmy z tym tematem, mamo. Obiecałem oprowadzić, Ness po naszej posiadłości. Chyba nie będziecie źli jak na trochę wyjdziemy.
- Oczywiście, że nie Harry. To miło z twojej strony, że pozwoliłeś nam ją poznać. Może przedstawiłbyś także, Ness ojcu? - zaproponowała kobieta, ale Niebezpieczny nawet nie chciał jej słuchać. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z pomieszczenia.
***
Każdy kolejny pokój był duży i przewiewny. Bez trudu bym się tam zgubiła, gdyby nie Pan Niebezpieczny, kurczowo trzymający mnie za rękę. Pokazał mi dzieła swojego ojca. Nigdy nie widziałam, żeby ktoś był tak bardzo dumny ze swojego rodzica.A Kiedy opowiadał mi o nim czułam, że bardzo go kocha. W pewnym momencie zazdrościłam mu takiego uczucia do swoich rodziców. Ja swoimi gardziłam za to, że nie mają dla mnie czasu. Że zawsze zostaje sama, a on chociaż wychowywał się tak naprawdę sam to nadal ich podziwiał. Kiedy skończył jego pociemniałe oczy w końcu zwróciły na mnie uwagę.
- Powtórzę pytanie. Czy wiesz dlaczego akurat ciebie wybrałem i jaki jest mój cel? - zmarszczył czoło i wyglądał na lekko skonsternowanego.
- Skąd mam wiedzieć? - przewróciłam oczami.
- Ponieważ masz tak samo wrażliwą duszę jak mój ojciec. Moim celem nie jest miłość i takie błahostki, więc nie licz na to. Moim celem jest przejęcie majątku po ojcu. Rozumiesz, czy nie?
- No rozumiem, więc chodzi ci tylko o forsę? A co ja będę miała z tego wszystkiego? Pieniądze mam, talent mam, niczego mi nie brakuje, więc co możesz mi zaoferować?
- Mnie?
Czytasz-komentujesz-motywujesz-doceniasz moją pracę
Cudo *_*
OdpowiedzUsuńKocham <3
Czekam na nn :*
Jeju kocham .
OdpowiedzUsuńCzekam na next
OdpowiedzUsuńświetny ��
OdpowiedzUsuńOjejciu... Ciekawe co odpowie :D Świetny czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńJezu *.* ja chce nastepny :*
OdpowiedzUsuń