Zatkało mnie. Co on właściwie powiedział?
- Słucham? - wybełkotałam nie przez to, że wypiłam trochę szampana tylko przez to co przed chwilą usłyszałam.
W pewnym momencie poczułam jego silną rękę na moim delikatnym ramieniu. Niepewnie podniosłam głowę także dokładnie widziałam niespotykany odcień jego oczu.
Przełknęłam ślinę.
- Skoro masz wszystko, a nie masz chłopaka...
- To nie znaczy, że ty masz nim zostać, wiesz? - przerwałam mu, a on zmarszczył czoło i przymrużył ciemne oczy. Chyba nie był przyzwyczajony do ludzi sprzeciwiających się jego rozkazom.
- Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że nie przespałabyś się z takim kolesiem jak ja? - Sama nie bardzo wiedziałam co robię, machinalnie podniosłam rękę i z całej siły uderzyłam go w policzek. Impet był tak duży, że jego głowa odskoczyła na bok. Moja klatka zaczęła się szybko unosić, kiedy zwiększyłam częstotliwość napełniania płuc.
- Nie powinnaś tego robić... - wyszeptał łapiąc się za obolały policzek.
- Ha, śmieszne. Może to jest jedyny powód, dla którego mnie dzisiaj zabrałeś ze sobą?
Zmarszczył brwi i pokręcił głową.
- Czy ty byłaś głucha jak ci mówiłem po co chce żebyś tu była, do cholery?! - zabrzmiał jego pełen irytacji, niski głos.
- Tak, a później mówisz mi o przespaniu się z tobą.
Źrenice rozszerzyły mu się ze złości, widziałam że jest coraz bardziej rozdrażniony, ale nie obchodziło mnie to. Wpatrywałam się w niego czekając, aż się odezwie.
- Czy ty jesteś głupia? - wycedził.
- Wiesz nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. - Fuknęłam i wyminęłam go.
NIESTETY złapał mnie mocno za rękę i szarpnął tak, że wleciałam mu prosto w ramiona.
- Jestem w stanie zrobić dla ciebie wszystko jeśli się zgodzisz na tę umowę. Tyle, że w grę nie wchodzi miłość, Żadne uczucie słyszysz? - widziałam determinacje w jego oczach. Nie wiedziałam dokładnie czy aż tak zależy mu na pieniądzach, czy na ojcu.
Jednak moja dusza podpowiadała mi żebym go trochę potrzymała w niepewności.
- A co jeśli się nie zgodzę? - spytałam nadal spoglądając mu w twarz.
- Uwierz mi, że nie stracisz, jeśli się zgodzisz.
***
Odetchnęłam głęboko, zanim przekroczyłam próg swojego mieszkania. Przede mną została postawiona pewna, dość nie spotykana decyzja i tylko ja musiałam ją podjąć. Zgodzić się czy nie?
Weszłam do kuchni i nalałam sobie soku pomarańczowego.
Jego zachowanie bardzo mnie zaintrygowało. Raz był bezczelny, pełen emocji, budził respekt, aż nagle zmieniał się w dobrze poukładanego mężczyznę, pełnego uczuć z wieloma atutami. Tylko dlaczego ja?!
Nie byłam ładna i nie mogłam mu dużo zaoferować jednak intrygował mnie do takiego stopnia, że już byłam w stanie zgodzić się na jego propozycję.
Usiadłam przed laptopem i wpisałam w "google": Harry Styles.
Otworzyło się wiele stron na jego temat. Jedna z nich bardzo mnie zaciekawiła.
" Zagrożony majątek Harrego Stylesa! Jego przebrany brat walczy o swój posag!".
Westchnęłam i powędrowałam do łazienki. Mocniej zacisnęłam dłonie na umywalce i oparłam się o nią całym ciężarem ciała. Starałam się uspokoić oddech. Przebiegłam palcami po twarzy i spojrzałam w lustro. Moje włosy już nie były tak ładnie ułożone jak wcześniej, blada skóra i zmęczone oczy.
Pomyślałam, że jedyną osobą, która mogłaby mi pomóc to nie dawno poznana Step. Wzięłam komórkę z drewnianej komody i wykręciłam do niej numer telefonu.
- Halo? - usłyszałam po chwili jej zmęczony głos.
- Oh, przepraszam że tak późno dzwonię, ale chciałam się ciebie o coś zapytać. - odwróciłam się i zauważyłam zirytowanego Pana Niebezpiecznego, który kieruje się w moją stronę. Moje serce podskoczyło mi do gardła i o mało, a bym się udusiła.
- Pani podziękujemy. - powiedział do telefonu i rzucił go na łóżko.
Moje usta niepewnie zadrżały, kiedy na niego spojrzałam. Głośno wypuściłam powietrze, kiedy złapał mnie za biodra i przerzucił sobie przez ramię. Moje dłonie, zaciśnięte w pięści raz za razem obrzucały jego plecy uderzeniami. Próbowałam wymusić na nim, żeby mnie puścił. Tak się nie stało. Zignorował mnie, nie przestawał pewnym krokiem maszerować do kuchni w moim domu. Gdzie byli moi rodzice, ja się pytam?!
- Harry! - zacisnęłam pięści na tyle jego koszulki - Puść mnie!
Kilka sekund później stałam przed nim, kiedy łaskawie opuścił mnie na ziemię. Zbliżył się na krok, a ja instynktownie się cofnęłam. Załkałam w duchu, kiedy moje plecy dotknęły blatu kuchennego.
- Po coś tu znowu przylazł?! W ogóle kto ci pozwolił?! - zaczęłam ostro.
- Przyszedłem cie odwiedzić- odparł, jak gdyby nigdy nic.
Jego głos, był przepełniony drwiną.
- Cóż... Może powiesz mi, dlaczego?!
- Bo chce żebyś dała mi w końcu tą, jebaną odpowiedź na którą czekam od paru godzin! - usłyszałam jego szorstki głos.
Nic już nie powiedziałam, no bo co niby miałam odpowiedzieć.
- Usłyszę ją albo teraz, albo nigdy.
- Jak będziesz tak nalegał to pewnie, że się nie zgodzę! - krzyknęłam i kiedy chciałam iść do swojego pokoju usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi zewnętrznych.
Chłopak złapał mnie za rękę, przyskrzynił do wnęki koło lodówki i zamknął mi dłonią usta.
- Csiiii....
Przegryzłam wargę i znów poczułam zdenerwowanie. Głęboko zaciągnęłam się powietrzem. Harry popatrzył na mnie z góry, linia jego szczęki zarysowała się wyraźniej, a spojrzenie spochmurniało. Jego onieśmielające zdolności zadziałały perfekcyjnie, gdy spuściłam głowę i zawstydzona odwróciłam wzrok.
Za każdym razem przybiera inną twarz. Ciekawe ile ich jeszcze ukrywa przede mną?
Następny rozdział za dwa tygodnie. Proszę aby każdy zostawił po sobie jakiś komentarz, gdyż nie wiem czy nadal prowadzić tutaj tego bloga czy na wattpad. Aczkolwiek zostawiam to waszej opinii.